W tym roku pogoda trzymała nas w niepewności do ostatniej chwili. Z niepokojem obserwowaliśmy jak śnieg na Łysej Górze topnieje, a nartostrada w Świeradowie Zdrój przypominała szwajcarski ser. Jeszcze na dwa dni przed Sylwestrem jedynym otwartym w Noc Sylwestrową ośrodkiem narciarskim, do którego mogliśmy dojechać w kilka godzin, była nowo otwarta kolej linowa Winterpol w Karpaczu.
Na szczęście zima pojawiła się w górach w ostatniej chwili i dosypała śniegu. W ostatni dzień roku została ponownie uruchomiona nartostrada w Świeradowie Zdrój i dzięki temu mieliśmy alternatywę dla stoku w Karpaczu.
Decyzję o docelowym miejscu spędzenia Sylwestra podjęliśmy głosując w autokarze - zaraz po wyjeździe z Głogowa. Wzięliśmy pod uwagę wielkość stoku oraz praktyczny brak jakichkolwiek informacji na temat Sylwestra na stronie kolei Winterpol, oraz problemy z kontaktem telefonicznym. Przy tak wielu niewiadomych zdecydowaliśmy się spędzić Noc Sylwestrową w sprawdzonym miejscu. Kierowaliśmy się autokarem w kierunku Świeradowa Zdrój ...
Do Świeradowa dojechaliśmy po godzinie 21. Pozostało nam jeszcze zakupić karnety grupowe, na które udało nam się wynegocjować 10% rabat i mogliśmy zaczynać zabawę na stoku. Choć zdarzały się na trasie wystające kamienie, można śmiało powiedzieć, że śniegu nie brakowało. Nawet przy dolnej stacji kolejki rosnące obok choinki dźwigały na gałęziach spore ilości śniegu.
Pogoda wymarzona - kilka stopni poniżej zera i jedynie słaby wiatr w górnej części stoku. Kilka zjazdów dwu i pół kilometrową nartostradą i mogliśmy powitać nadchodzący Nowy Rok. Takich sztucznych ogni jeszcze tu nie widzieliśmy.
Po północy bawiliśmy się przy dolnej stacji wyciągu z przerwami na zjazdy nartostradą. O godzinie drugiej zebraliśmy się w autokarze, by ruszyć w drogę powrotną do domu.
W imieniu organizatorów jeszcze raz dziękujemy uczestnikom za tak wspaniałą zabawę i słowa uznania.